Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/398

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wraz, patrząc na nią błagalnie. Padnijże jej do nóg i oświadcz się akuratnie — rozkazał Sewerowi.
Posłuszny woli ojcowskiej, pochylił się przed nią z jakimś bełkotem.
Ceśka, pojąwszy naraz prawdę, dziw trupem nie padła z radości.
— Jeśli Sewer chce... jeśli Sewer... jeślim godna... — posypały się nieśmiałe słowa i gdy poczuła jego wargi na swojej ręce, odskoczyła i z płaczem uciekła do sąsiedniego alkierza.
A gdy ją tam dopadł, rzuciła mu się na piersi, wyznając zgoła nieprzytomnie tajemnice dawno tajonego uczucia.
Braterskimi jednak całunkami płacił za jej żary, za potężne na śmierć i życie miłowanie. Raczej powolnie dając się porwać jej afektom, niźli wiedząc co mu czynić należy. Wszak jeszcze myśli nie zdołał zebrać po przyjeździe, a oto ma już narzeczoną w ramionach.
Chwilami zasię targała nim złość i bunt przeciwko ojcowej tyranii, a nawet i przeciwko tej narzuconej przemocą. Znał ją od dziecka, uważał za najgodniejszą i nieraz wspominał, jak siostrę rodzoną. A tu ni z tego, ni z owego ojcowy rozkaz daje mu ją za żonę. Jakże się przeciwić woli umierającego rodzica? Snadź sobie już od dawna rafinował taki obrót rzeczy. Nie, niepodobna zatruwać mu ostatniej godziny żywota. Ale co począć?
Męczył się, a tymczasem Ceśka wiedziała tylko jedno, jako cudownie spełniają się jej tajone marzenia. Zakipiała wszystkim warem kochania, młoty biły jej