Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co, hę? Tam dzisiaj Onuferek odprawuje miesięczne rekolecye. Użyją se juchy, mopanku, co, hę? — Masnął językiem, aż się rozlegało, i westchnął żałośnie: — Ale i miecznik tego nie pochwala, obraza boska, powiada. Co prawda, to prawda, mopanku, co, hę?
Tu znowu mlasnął językiem i, mrugając ku pannom, zaśmiał się cicho.
Familiant był to znaczny i u Jezuitów wileńskich w naukach ćwiczony; fortunę cale pańską w ewentach Barskiej utracił, atoli, mimo sterania przeciwnościami i lat podeszłych, krzepki był jeszcze, ruchliwy i foremnej wielce postaci; imaginacyę miał żywą i w przeróżne facecye bogatą, wymowę zaś składną i tak porywającą, że czasu sejmików szlachta podlaska nosiła go na rękach i za jego dyspozycyą gotowa była kreskować choćby na samego Belzebuba. Kieliszkiem też ni kompanią nie gardził, w kości po staremu rad się zabawiał, ale przytem skrupulat był wielki, wypróbowanej poczciwości, że miecznik zawierzył mu we wszystkiem, funkcyą plenipotenta obdarzywszy, sam jeno zajęty czytaniem starych ksiąg i religijnemi praktykami.
— Spójrz-no na Pelasię Dmowską, to ci coś uciesznego rzeknę, mopanku — zaczął, zezując ku jednej z respektowych, ślicznej, jak róża, i o grzecznej w piersiach cyrkumferencyi, ale nie zdążył, bo wszedł miecznik ze swoim Filipem.
Wszystkich łaskawie przywitał, Marynię w czoło pocałował, synowi podał rękę do ucałowania i, odmówiwszy półgłosem krótką modlitwę, zasiadł na wysokiem, poręczowem krześle i dopiero zaprosił do brania