Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gana, żelazna moc. Panował cień Imperatorowej i przez swoje oddane instrumentum był prawdziwym władcą wszystkich losów Rzeczypospolitej.
Igelström rządził niepodzielnie.
W jego antyszambrach zbierały się codziennie tłumy pokornych hołdowników. Ministrowie i wielmoże czołgali się w prochu przed jego potęgą.
Tutaj roiło się od konfidentów, socyuszów i wszelakiego ultajstwa, zajeżdżającego poszóstnemi karocami. Tutaj spotykało się wszystkie gałgaństwa, wszystkie zdrady i zarazem wszystkie nadzieje. Jarmarczny tłum handlerzy wszelakiem dobrem człowieczem.
Żebracze zgraje zrobaczywiałych sumień, słabych serc i dusz obłąkanych pychą, która ich doprowadziła do przeniewierstwa ojczyźnie.
Odprawowało się w tym pałacu jakoby nieustające nabożeństwo przed zjawionem bóstwem potęgi, przydzwaniało złoto jurgieltów, zaś gorliwie, chociaż z ukrycia, patronował najstraszniejszy wróg polskiego narodu, Imć Król pruski.
Nawet król przyjeżdżał niekiedy na obiady, nie omieszkując przy okoliczności żebrać o dobre słówko przed Imperatorową lub protekcye dla swoich długów.
W pałacu przeto panował ruch, kipiało gorączkowe, choć tajemnicą osłonięte życie. Ciągle ktoś wjeżdżał i wyjeżdżał; ciągle przybywały ekstrapoczty z Petersburga; ciągle wylatywały sztafety z rozkazami, a sienie pełne były suplikantów.
Kasztelanowa, nie mogąc się przedostać do pałacu, przymuszona była pojechać do oficyn od strony Pod-