Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się aktorowie, sceny i materye dyskursów. I jak na teatrum wiecznej tragedyi, każdy akt kończył się chórem: Śmierć tyranom. Przytem co chwila zrywały się oklaski zemocjonowanych arbitrów, wybuchały wrzawy, a niekiedy, rozpętany huragan nienawiści, zemsty i gniewów, wył dzikimi głosami wszystkich furyi. Ale nierzadko i śmiech rozlegał się w tej sali pełnej przyszłych tronów. Rzucano kalembury i dowcipy, obiegające cały Paryż. Barier, rodzaj rewolucyjnego Trybuleta, co dnia cieszył obywatelów, dobremi nowinami z placu bojów, albo zabawiał ich błazeńskiemi konceptami. Mowy płynęły niepowstrzymanym potokiem — zmieniali się mówcy, publika, pory roku i dni lecz tenor przemówień był zawsze jeden: ojczyzna w niebezpieczeństwie i śmierć tyranom! Czasami, przy zdarzonej okoliczności, śpiewano. Niekiedy wiązały się kłótnie między reprezentantami, że z trybuny do trybuny leciały klątwy, groźby i złorzeczenia, zaś galerye biły brawa. Oskarżano się publicznie. Denuncyacya była powinnością dobrego republikanina. Często wprost z trybuny wleczono mówców na szafot. Nie pojmowano miłosierdzia! Mogło być zamaskowaną zdradą ludu. Nienawidzono potwornie i wielbiono ponad ludzką miarę. Zabijano ze świętem uniesieniem i dawano własne głowy z rezygnacyą. Zaś w prawach, załatwiono tysiące spraw. Dekretowano nowe prawa. Przyjmowano niezliczone deputacye. Wysłuchiwano dytyrambów na cześć rewolucyi, deklamowanych przez poetów bez talentu. Dyskutowano nad wszelkiemi zagadnieniami. Rozstrzygano własne sumienia. Spowiadano się publicznie ze wszystkich grzechów.