Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
24
WŁ. ST. REYMONT

w co wkrajać — szepnął poważnie Kos — nie puszczając plecami pieca ani na chwilę.
— Ja również jestem już ausgespilt! Wyrzucili mnie z mieszkania, garderoba przepadła, ruchomości przepadły, biblioteka nawet przepadła — ozwał się patetycznym głosem aktor przybyły z Korczewskim, zrobił szeroki gest ręką po gardle, okręcił się szczelniej w starą, aksamitną almawiwę, podniósł do góry niebieskie oczy i wychudzoną, mizerną twarz, i zadumał się ponuro.
— Nie fajnuj Feluś, tutaj frajerów niema! Kiedyżeś to miał garderobę, meble, ruchomości jakie, bibliotekę, co? Łżesz, aż widno! — mówił wolno Korczewski, z powagą, wyjadając z garn-