Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
291
LILI

niósł się, spojrzał po wszystkich i szedł wolno do drzwi, a ująwszy za klamkę, odwrócił głowę i spotkał oczy Lili, patrzące z przerażeniem.
Podniosła się i, jakby pociągnięta jego oczami, chciała iść ku niemu.
Spostrzegł ten ruch, ale wyszedł.
Na werendzie letniej, przez którą schodziło się do ogródka, a następnie na ulicę, zatrzymał się i w blasku latarni, świecącej przy drzwiach, napisał na bilecie: »Wyjdź na jedno słowo, błagam na wszystko, wyjdź«.
Garsonowi zalecił, aby ten bilet oddał, o ile można, bez zwrócenia uwagi.
Pozapinał palto, postawił koł-