Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
277
LILI

w miejsce ram. Wszystko było takie nędzne, brzydko łatane, jarmarczne, ale pomimo to — patrzał ze smutkiem i z jakimś żalem niewytłómaczonym, jak się patrzy na rzeczy po raz ostatni, gdy się długo żyło pomiędzy niemi.
Usiadł na swojem miejscu i siedział dziwnie zgryziony i ociężały.
Garderoba zaczęła się napełniać, aktorki za parawanem zaczęły się już rozbierać i robić sobie twarze; rzęd świec, przylepionych do deski, powiększał się ustawicznie; widział to doskonale przez cienką zieloną ściankę parawanu i słyszał ich przyciszone rozmowy i szmery napływającej publiczności.