Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
113
LILI

miętasz, jak jeździliśmy w Wieluniu z benefisem?
— Pamiętam, ale cóż to ma do naszej miłości?
— Zaczekaj. Pamiętasz ten dwór, gdzie nas zaproszono na obiad? Nie umiałam chodzić po posadzce, zaplątałam się w dywan, jadłam ryby łyżką — śmiałeś się potem ze mnie. A jak oni patrzyli na mnie, pamiętasz? Jaśnie pani posadziła przy mnie guwernantkę, bo się wstydziła siedzieć przy aktorce. Córki nie jadły obiadu razem z nami, chociaż były w drugim pokoju, pamiętasz? A jak patrzyli na mnie, w jaki sposób mówiła ze mną ta pani! Ja to pamiętam.
— Zdaje ci się, Lili, tak zno-