Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
112
WŁ. ST. REYMONT

jakąś myśl, którą poraz pierwszy odczuła.
— Kochasz mnie bardzo? — zapytała, biorąc go za ręce.
— Nad życie.
— A długo będziesz kochał?
— Lili, na Boga, poco te pytania? — zawołał rozdrażniony i coraz bardziej niespokojny.
— I długo będziesz kochać, odpowiedz? — pytała nieubłaganie.
— Do śmierci, dziecko moje, całe życie!
— Jak Dżalma w »Tułaczu«? Jak Zbigniew Amelię w »Mazepie«? Jak »Książę Precyozę«?
— Nie, nie tak jedyna, bo tysiąc razy silniej i wierniej.
— Dobrze, dobrze! Ale, pa-