Strona:Władysław Staich - Św. Jacek.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnogie tysiące wiernych, napływających z całej okolicy i wszechświatowego kupiectwa.
Zdarzyło się atoli, że właśnie w odpust św. Dominika r. 1308, kiedy dawnym zwyczajem nagromadziło się mnóstwo ludzi, napadli podstępnie miasto Krzyżacy i wymordowawszy dziesięć tysięcy luda, zawładnęli Gdańskiem na długo, bo aż do 1454 roku.
Ucisk polskiego żywiołu w zagrabionem mieście odczuli przedewszystkiem Dominikanie, srodze prześladowani jeszcze dlatego, że jako apostołowie Prusów, działający prawdziwie w duchu Chrystusowym, odsłaniali zdradzieckie szyki obłudnych Krzyżaków, apostołujących krwawo mieczem i gwałtem, bynajmniej nie dla Chrystusa, jeno dla siebie. Wierna atoli służbie, w jakiej postawił ją św. Jacek, gdańska drużyna dominikańska trwała mimo niemieckiego ucisku niewzruszona i w dwu wieki później przetrwała jeszcze większą burzę, jaką rozpętali znowu luteranie.
Godni następcy przewrotnych Krzyżaków, gdańscy luteranie, rzucili się roku 1525 pod wodzą niejakiego Pawła Kerla na rabunek katolickich kościołów, częścią gwoli przerobienia ich na swoje zbiory, które sami bardzo rzadko wogóle budowali, a częścią gwoli obłowienia się kościel-