Strona:Władysław St. Reymont - Z ziemi polskiej i włoskiej.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 245 —

się gorliwie starożytnościami i długi czas napróżno starał się odkryć wejścia do katakumb, i dopiero traf, obsunięcie się ziemi za Porta Salaria, odsłoniło przypadkowo wejście do katakumb ś-tej Pryscylji.
Bosio 10-go grudnia 1593 roku zapuścił się po raz pierwszy w korytarze. Później już w nich całe życie spędził, notując, rysując i zbierając szczegóły do pierwszego dzieła o katakumbach.
Katakumby drugiem, podziemnem miastem opasują Rzym dokoła i są w tak wielkiej ilości, że O. Machi, jeden z ich historyków, powiada, że tylko znane dobrze galerje mają długości 300 mil i w przybliżeniu zawierały sześć miljonów grobów.
Są pewne dane na to, że chrześcijanie rozszerzyli tylko podziemia, zająwszy odwieczne galerje, wyżłobione na dobywanie materjałów do budowy Rzymu, zwane Arenariae.
Wspomina już o nich Cyceron, a Swetonjusz powiada, że Neron, któremu radzono schronić się do nich, nie chciał żywy wleźć pod ziemię.
Zresztą mniej ważne to rzeczy, kto je kopał, dość, że tutaj ci ludzie uciekający od światła „lucifuga natio“, jak ich pogardliwie zwali Rzymianie, mieli jedyne schronienie razem ze swoimi męczennikami i zmarłymi. Tutaj, w tych mrocznych galerjach, rozwinęła się idea, przyniesiona ze skalistej Judei, idea, która dokruszyła Imperjum świata i na jego gruzach stworzyła świat nowy.
Rzymianie po kilka razy zamurowywali znane im przejścia, bo zapuszczać się w te otchłanie nieznane