Strona:Władysław Sebyła - Pieśni szczurołapa.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W młot parowy, miarowo dudniący w kowadło,
W kuźnię, płonącą błędnym ogniem na mokradłach.
Tu pracują kowale hardzi, nieustępni —
Tu ziemia rozdzierana tętni. —
Mają mięśnie plecione z żelaznych rusztowań,
Ręce — dźwignie, palce — kleszcze stalowe,
Barki — w skrzydła stuorle rozpięte,
I szlaki niewidzialne w powietrzu wytknięte.
Olbrzymia kula ziemi pod ich młotem trzeszczy,
Rozżarzana przez słońce, hartowana deszczem,
Pocięta piorunami, świszcząca w tokarniach,
I parująca wichrem, który ją ogarnia.
Jej czaszkę łysą — lasem porośniętą gęstym,
Uklepią, ukształtują ciężkich młotów chrzęstem,
Spiłują pilnikami, wygładzą, rozżarzą,
Wypolerują gładko i dokładnie zważą.
— A potem ją wystrzelą po wiadomych torach i drogach,
— Prosto w Boga.

III.

W hali fabrycznej, mrozem błękitnym oszklonej,
Płynie czas.
Rozlewa się leniwą rzeką na drodze gwiazdami moszczonej.
Tu jest centralna kuźnia, odlewnia i huta,
Walcownia blach najgrubszych, najcieńszego drutu.
Tu dzwonią księżycowe tarcze pod młotami,
Meteory pryskają nad glinianym garem,
Kapią jarzące słońca białemi kroplami
W cebry wody, syczącej od żaru.
Rozżarzone atomy kłębią się w mgławicach,
W rozwianych grzywach komet złotem próchnem świecą
A twarde kule planet, wystrzelone z armat,
Studzą się w zimnem lśnieniu zorzy polarnej.