Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 55 —

mistrz od dragonii koronnej i wyprężywszy się służbiście, czekał rozkazu.
— Przyprowadź mi tego opryszka! — rzekł oficer wskazując palcem więźnia.
— Tego łotra Watażkę?.... — zapytał dla dokładności informacyi wachmistrz.
— Dla czego zwiesz go watażką?
— Bo to mości rotmistrzu z respektem mówiąc, ten rabuś miał jakowąś szarżę między tymi buntownikami. Z respektem pokornym mówiąc, to hultajstwo miało swoich oberszterów, oficerów i wachmajstrów, jakby w jakiem uczciwem wojsku.
— Czemże on był na tej rang-liście?
— Jedni mówią, że wodził kompanie, i z pokornym respektem powiedziawszy, nazywają go kampańczykiem, drudzy watażką, a wszyscy go się boją okrutnie.
— Nawet teraz?
Nawet teraz, mości rotmistrzu — opowiadał dalej wachmistrz Porwisz, kontent bardzo, że go Fogelwander słucha z zajęciem. — Gdyby nie on, mości rotmistrzu, z respektem mówiąc, to