Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 43 —

wiadania. Po potrzebnem tem zboczeniu wracamy do rozpoczętej sceny.
Fogelwander, usłyszawszy tak niespodziewaną propozycye, nie mógł na razie zdobyć się na odpowiedź. Nastąpiła chwila milczenia, którą przerwał pierwszy Szachin.
— Kupię stu hajdamaków — powtórzył tonem obojętnym i spokojnym, jakby mówił o najzwyczajniejszym towarze — i płacę dukata za sztukę.... Sto sztuk, sto dukatów....
Fogelwander był lekkomyślnym w najwyższym stopniu, położenie jego było opłakane, summa była ponętna. Ale w duszy jego, słowa Szachina wywołały uczucie wstrętu i oburzenia....
— Nikczemniku — rzekł spozierając z oburzeniem na Szachina — więc ty i ludźmi handlujesz?
— To nie ludzie, to hajdamacy.... — odparł Szachin z filozoficznym spokojem.
— Przysłowie mówi — dodał — kupić nie kupić, potargować wolno. Szachin łatwy w interesach. Dam półtora dukata za sztukę....