Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 362 —

Rzeczypospolitej... Trzeba jakoś przykrywać pięknym płaszczykiem naszą mizerye, aby z nas sąsiedzi nie szydzili, a i tak już niewiele nam w tych nieszczęsnych czasach zostało powagi...
— Więc pan internuncyusz de Boscamps powrócił z Konstantynopola?
— Tak jest, powrócił już, i zatrzyma się w Chocimiu, zkąd go nam basza odda uroczyście... Mam nakaz od departamentu, aby co tylko można wysłać wojska na solenne odebranie i powitanie naszego posła... Musicie iść braciszkowie... Cały garnizon i co się dało ściągnąć z kampamentów rozmaitych, wysyłam. Sam tu z dziadami na szańcach i przy bateryach zostanę. Wysyłam polną artyleryę, wysyłam pułk lekkiej kawaleryi pana kasztelana kijowskiego, wysyłam dragonię pana generała Kozłowskiego... Wasbym chciał oszczędzić ale cóż, macie nowe, piękne kolety, moderunek strojny i ochędożny, konie dobre, to was tam potrzeba, aby Turek miał respekt jakiś dla polskiego żołnierza. Ludzibym znalazł, ale obdarte to,