sza, zbliżył się do niej szybko i uderzył ją silnie po ramieniu. Nieznajomy oglądnął się z przestrachem spojrzawszy na gwardyaka, zgiął się we dwoje i chciał skoczyć w otchłań zajęczej giełdy, gdzieby niezawodnie był zniknął, jak w bezdennej jakie] czeluści.
Ale Ogarek chwycił go silnie za ramię i gwałtownie zatrzymał.
Nieznajomy, nie mogąc się uwolnić, spojrzał na gwardyaka na pół gniewnie, na pół lękliwie.
— Oho! — zawołał jowialnie gwardyak, trzymając silnie nieznajomego — coś ja widzę, że artylerya koronna zmieniła moderunek! Nie wiedziałem, że odkąd bombardyerzv zmienili mundur, tak się hardo stawią swoim znajomym....
I śmiejąc się powiódł okiem po nędznem ubraniu nieznajomego.
Chudy, mizerny ezłowiek popatrzył osłupiałym wzrokiem na Ogarka.
Gwardyak wyprostował się, przyłożył dłoń do kapelusza i z komiczną subordynacyą zawołał:
— Przypominam się z respektem i wenerunkiem pamięci JWPana Dobro-
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/283
Ta strona została przepisana.
— 279 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/29/W%C5%82adys%C5%82aw_%C5%81ozi%C5%84ski_-_Skarb_Wata%C5%BCki.djvu/page283-1024px-W%C5%82adys%C5%82aw_%C5%81ozi%C5%84ski_-_Skarb_Wata%C5%BCki.djvu.jpg)