Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 280 —

dzieja! Czy mam osobliwy honor widzieć przed sobą Jegomość pana bombardyera Kwackiego?
— Ogarek! To ty Ogarek! — zawołał nagle chudy nieznajomy i twarz jego uspokoiła się, a nawet rozweseliła.
— To ja, pokornie do ordynansu! — rzekł gwardyak — ale Kwacki, co się z ciebie stało!.... Już ty nie wyglądasz jak bombardyer Jego Królewskiej Mości, ale jak wiszor armatni. Czy tobą tam w Kamieńcu haubice czyszczono hę?
— Jeszcze gorzej, Ogarek, jeszcze gorzej! Ot dużoby mówić.... — mruknął Kwacki i machnął smutnie ręką.
— Mości wachmistrzu! — zawołał teraz Ogarek do Porwiszą — mam zaszczyt zarekomendować Waćpanu tego zacnego kawalera, ozdobę artyleryi koronnej, która to ozdoba trochę się sponiewierała, jak widzę....
— At, Ogarek — rzekł kwaśno Kwacki — tobie żarty w głowie, a mnie, a mnie płacz się zbiera....
— Wstrzymaj łzy swoje, Axurze — rzekł deklamując wiersz z opery warszawskiej gwardyak — i powiedz kró-