Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rów, czyniła honory domu. Córeczka ich, Kunegunda lat siedmnastu, była świeża, krągła, apetyczna jak rumiana bułeczka. Ochmistrz Pangloss był wyrocznią dla całego domu i mały Kandyd patrzał w niego jak w tęczę. Pangloss uczył metafizyki, teologii, kosmo-durnologii, dowodził, że niema skutku bez przyczyny i że zamek barona jest najpiękniejszym z zamków, a baronowa o 350 funtach najmisterniejszą z kobiet — Kandyd słuchał i zcałowywał mądre słowa z ust Panglossa.

(Candide ou L’Optimisme.)

== „Kandyd u Bułgarów“.
... „Nic potężniejszego i świetniejszego nad te dwie armie nie widział Kandyd w życiu. Trąby — bębny — piszczałki — flety, huk armat i salwy karabinowe — tworzyły harmonię wojny. Armaty w jednej chwili sprzątnęły z dwóch stron po 6.000 ludzi. Ogień karabinowy położył trupem 9.000 łotrów, plamiących korę ziemi. Bagnety były również dla wielu bliźnich wystarczającą przyczyną śmierci i 30.000 ludzi gryzło już na pobojowisku trawę...
Kandyd, który drżał, (jako filozof), z śmiertelnej trwogi, — podczas tej heroicznej rzezi schował się zatracił, zwinął w kłębek i — czekał.
Wreszcie, gdy dwaj króle dwóch armii w dwóch obozach nakazali otrąbić i odśpiewać „Te Deum“, — Kandyd wylazł z ukrycia i postanowił o przyczynach