Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pytam: kto on jest, że jest nietykalny?
— Jest siostrzeńcem ochmistrzyni dworu, kochanki ochmistrza dworu, satrapy dworu Jego Kró1ewskiej Mości.
Jest brzuchem, w który runęło sto wiecznych depozytów, sto Memnonów, sto jednookich egzystencyi.
Jest głuchym workiem, który może wchłonąć jeszcze znacznie więcej ludzi i rzeczy.
Jest królewskim od- i do-chodowym kanałem niezwykłej grubości i średnicy.
Jest tryumfatorem tego, co już jest, co się już stało, czego nie trza odzyskiwać obijaniem progów królewskich.
Kto tu jednooki, płaszczący się, wzgardzony, wyśmiany szuka sprawiedliwości?
— Ja, Memnon.
— Kto złodziej, ździerca, wisielec, napełnił skrzynię swoją złotem?
— Podskarbi.
— Czyja skrzynia pusta?
— Memnona.
— Dość! Powiedziałem wszystko. Ciemny jesteś na jedno oko.
Bacz, ażebyś nie utracił tę jedną, co ci się ostała, źrenicę...

A temi czasy w domu Memnona już gospodarzy robactwo ludzkie: komisarze, egzekutorzy woźni,