Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spojrzeniem; ponad te różnice odprawuję jeszcze za 12 sou mszę św...
Czarcie plemię! Pompejusz, Cezar, Horacy, Wirgiliusz — iluż was jest, mięsiwa wieków i piekieł, bez czci, mszy, ideału i sumienia?“
Żart na bok... Nieinaczej mówią i głoszą Chrystusa augury dzisiejsze, nie innym jest język teologicznych pismaków...
— Spółżycie z takiem ść... daje już zawczasu cząstkę piekła na ziemi...

(D. Ph.)

Interesy ludzkości — interesy człowieka wymagają wolności sądu, sumienia, wyznania. Bez tolerancyi niepodobna sobie dziś wyobrazić wielkiego państwa, wielkiego ludu. Ale „wolność myśli prowadzi do moralnej zguby“. Od wieków wypisanotę niedorzeczną zasadę na bramach instytucyi państwowych i kościelnych.
Należałoby stąd sądzić, że zaledwie człowiek poczyna myśleć, — wnet opadają go węże grzechu.
Znaczyłoby to również, że t. zw. cnota, poczucie prawa i odpowiedzialności są czemś zbudowanem na piaskach ruchomych i dość tych morałów dotknąć, aby jak mumie, rozpadły się w proch.
Rzeczywistość na każdym kroku zaprzecza tej prawdzie: wśród zbrodniarzy widzimy więcej ludzi ciemnych, niż myślicieli...
Zdawałoby się, co więcej, że właśnie ludzie wielkiej wiary powinni wołać o tolerancyę najszczerzej i najbezwzględniej: ażeby w krajach, gdzie tworzą