Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ci wybrani, którzy ją spożywają są tak nieliczni i tak bezsilni...
Religia natomiast jest nietylko bezsilną, ale posiada właściwości wybitnie trujące dla zadżumionych. Imię wam: miliony.
Prawa! Czytajcie wyroki nad głowami furyatów...
Jakież macie mosty do człowieka, który wierzy, że mądrzej jest słuchać Boga, niż człowieka — i „dlatego“ zarżnie cię, jak barana?

(D. Ph.)

Prawo głupoty jest tak absolutne, jak ostrze noża.
A nóż ten dali do ręki głupcom namaszczone, historyczne łotry i szalbierze.
Fanatyzm zna wszelkie odmiany bydlęcego gatunku: tygrysów, psów, małp, ale i lisów; tych bodaj najwięcej. Dość przywieść na pamięć ogromy fałszu i potwarze zwalone przez fanatyków rzymskiego kościoła na głowy fanatyków kalwinizmu, lub Jezuitów przeciw Jansenistom i odwrotnie.
Nad całą tą kloaką góruje larwa dwójśmiechu, duch nawracający „błądzących“ na prawdziwą wiarę przy pomocy fałszu.
Obmierzłość ludzkiego nałogu narzucania jasnym oczom ciemnych okularów pchnęła dwóch Jezuitów w dom Monteskiusza, gdy był już na łożu śmierci... Najsprośniejszy mniszek wyrwie się z ramion kochanki, gdy mu powiedzą, że na drugim końcu miasta zdecha jakaś wysoka, warta nawrócenia dusza.