Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pieniędzy, które dla każdego człowieka były święte, — a co więcej przedstawiały wartość kilku mszy żałobnych za duszę matki i dziecka. Uważał jednak zawarcie pożyczki za rzecz zupełnie godziwą, rzecz — taka była bowiem uświęcona zwyczajem. Mogiły podobne w Kordyljerach są liczne, i często zdarza się, ±e podróżny pozbawiony środków, zabiera je, pozostawiając wzamian rewers, zobowiązujący go do zwrotu w określonym terminie pożyczonej kwoty wraz z procentami. Nieboszczka Correa była kobietą dobrą i nie weźmie mu za złe tej pożyczki, będzie to dla niej nawet korzystne, gdyż będzie mogła opłaćcie większą ilość mszy za swoją duszę.
Ze spokojem, jaki daje czyste sumienie, zabrał wszystkie pieniądze, znalezione na dnie blaszanki — 8 pezos i 40 centów. Wyszukał później w trzosie kawałek ołówka i oddarł ze starej gazety kawałek białego papieru.
Spisanie rewersu nie było łatwem zadaniem. Rozalindo był w dzieciństwie jednym z najlepszych uczni w szkółce ludowej, ale ortografję uważał zawsze za zupełnie zbyteczny wynalazek.
Na wąskim pasku papieru, oddartym z gazety, zaświadczył, iż pożyczył od nieboszczki Correa sumę 8 pezos i 40 centów i że zobowiązuje się zwrócić kwotę powyższą wraz z procentami nieboszczce w przeciągu roku. Ażeby zobowiązaniu swemu nadać charakter bardziej uroczysty, w każdym wyrazie umieścił po dwie lub trzy wielkie litery. Podpisał zaś: Rozalindo Ovejero samemi wielkiemi literami.
Schowawszy pieniądze do trzosa, złożył pokwitowanie na dnie blaszanki, przycisnął kamieniem i chciał wyruszyć w dalszą drogę. Teraz, gdy miał pieniądze, spieszno mu było wydostać się jaknajprędzej z niegościnnej pustyni pomiędzy ludzi.
Puma jednakże, mrucząc gniewnie, zbliżyła się znowu, zdając się czekać chwili, gdy człowiek się od-