Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Mare nostrum.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skoro nowy właściciel znalazł się w salonie w tylnej części statku — wraz z kabinami, jakie go otaczały, była to jedyna mieszkalna część okrętu, — ogarnęły go wspomnienia po zmarłym. Na ściankach pomiędzy drzwiami wymalowani byli bohaterowie Iljady szkockiej: bard Osjan z harfą w ręku; Malwina, bohaterka o gibkich, złocistych warkoczach; wąsaci rycerze z uskrzydlonemi hełmami, których miecze, dzwoniące o puklerz, budziły echa w zielono-modrych jeziorach.
Przed piecykiem ustawiony był głęboki, mięki fotel. Tam to właściciel statku spędził ostatnie lata. Dotknięty chorobą sercową, od której puchły mu nogi, z owego fotela kierował podróżami, powtarzającemu się co tydzień, poprzez mgły i chłodne fale, tłukące o statek kawałami lodu odłupanymi od gór lodowych. W pobliżu stało pianino, a na niem piętrzyły się stare, pożółkłe z biegiem czasu partycje: „Lunatyczka“, „Łucja“ romanze Tostiego, piosenki neapolitańskie, łatwe a pełne wdzięku melodje, wybrzękiwane przez odwieczne struny instrumentu, którego starczy, krystaliczny ton przypominał dawne pozytywki. Biedny marynarz o skamieniałych nogach chorem sercem rwał się ku morzu jasności. Pod zamglonem niebom oczom jego muzyka malowała wzgórza Sorrento, porosłe pomarańczami i cytrynami, kwietne i wonne wyniosłości Sycylji.
Załogę swą Ferragut zwerbował z pośród przyjaciół i rodaków. Zastępcą jego został oficer, który początkował na barkach rybackich. Pochodził z tych samych okolic, co dziadowie Ulisesa, i w pamięci przechowywał pełne czci i zachwytu wspomnienia po doktorze. Ferraguta znał jeszcze z czasów jego chłopięcych, gdy ze stryjem puszczał się on na połowy ryb. Toni wówczas był już marynarzem na małym brzegowcu: ta różnica wieku pozwalała mu zwracać się do Ulisesa na „ty“.
Przeszedłszy pod jego rozkazy, chciał zaniechać tego nawyknienia, kapitan się jednak na to nie