Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 1.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie pochłaniała idea, że nie było w nim miejsca na inne upojenia.
Następnie Gabryel wraz z przyjaciółką udał się do Hollandyi, a później do Belgii; dłuższy czas przepędzili w Niemczech, gdzie zarabiali w najrozmaitszy sposób z dziwną łatwością, tak znamienną dla rewolucyonistów kosmopolitów, którzy przebiegają świat, nie mając ani grosza w kieszeni, nękani przez nędzę, upadający ze znużenia, ale którzy w chwili krytycznej zawsze znajdą rękę braterską, co ich podniesie i postawi na drodze.
Po ośmiu latach takiego istnienia Łucya umarła na suchoty. Byli wtedy we Włoszech. Gabryel, zostawszy sam, zrozumiał, jak wielką podporą była dlań dzielna przyjaciółka. Zapomniał o polityce, opłakując zmarłą. Miłość jego nie była tak szaloną, jak miłość większości młodych ludzi; ale Łucya była jego towarzyszką, jego siostrą; mieli jednakie gusty, jednakie dążenia; bieda, przenoszona wspólnie, zlała ich dwie wole w jedną. Przytem Gabryel czuł, że awanturnicze życie i ciągły niedostatek przedwcześnie go sterały. W wielu krajach Europy więziono go, jako podejrzanego o współudział w spiskach terorystów; wiele razy poiicya znęcała się nad nim... Coraz trudniejsze stawało się przebywanie na kontynencie, gdyż we wszystkich stolicach szefowie bezpieczeństwa publicznego posiadali fotografie jego i jego współwyznawców. Był niebezpiecznym, tułającym się psem, wyganianymi zewsząd uderzeniami kija.
Zresztą Gabryel, mając u swego boku przez lat tyle przywiązaną żonę, której głos pieściwy