Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cych pod mikroskopem krople wody. Jeśli taki ma być cel ostateczny, tedy pożądanie przerosło tak samo życie, że jedyną odpowiedzią może być jeno samobójstwo, a kto tego nie uczyni, to tchórz nikczemny, shańbiony w oczach własnych. Niema powodu dziś się ugotować w retorcie dla pięknych oczu, spierających się z sobą dyletantów, ale nie warto również przeżyć jednego dnia, który nas oddala od pożądań życia. Życie, to harmonijna unja piękna, pokutującego dziś jeno w salonach bogaczy w pięknym antyku, onego czasu, który stanął najbliżej pożądań życia, zbudował ateński Akropol, Palatyn i zrodził szczęśliwych i pięknych ludzi. Natura nie da sobą rządzić stuleciu gazów i tuberkuliny, o negatywnych jeno objawieniach, niezdolnemu swym wyczerpanym i cierpiącym zwolennikom dać wzrostu i barczystości watykańskich więźniów marmuru. Antyk panował nad naturą, jak Fryne przez doskonałość ciała swego.
Rozwijając swe poglądy, chodził Hans po pokoju i wymijał ciągle Włocha, lub przystawał, by się z nim nie zetknąć. Gdy skończył, Almerini pochwycił jego ramię, potrząsnął i tupnął w dywan.
— Powtarzasz chyba moje słowa! — zagrzmiał doniośle. — Napewno słyszałeś to ode mnie, gdyż myślę tak samo! Tak... tak... nie krzyw się! Mówię zawsze prawdę... do kroćset tysięcy!
Betty uderzyła dłonią po wierzchu drugiej ręki, westchnęła i spytała z niezadowoleniem:
— Kiedyż przyjdzie na świat ten człowiek?
— Któż to? — zdziwił się Hans.
— Ten, który tego dokona!
— Czegóż ma dokonać? Wystarczy, jeśli postawi na schodach sztokholmskiej katedry, pomiędzy