Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nad obwiązaną sznurkiem paczką listów i dokumentów, zaś z wnętrza wybiegł przerażony pająk i przez brzeg szkatułki skoczył na ziemię.
— To są nasze papiery rodzinne! — powiedział ojciec, rozwiązując kruche, na zagięciach przeważnie popękane arkusze.
Ojciec i syn siedli czytać zapiski i sprawozdania pomarłych krewniaków. Wydało im się, że widzą długi łańcuch, łączący ich samych przesnową lat nie przeliczonych z morzem i ziemią. Pierwsze ogniwa łańcucha były zwierzętami, następne zaś ludźmi, podobnymi do nich z głosu, wyrazu twarzy i postawy. Ostatnie ogniwo stanowił Hans Alienus, który jako bezdzietny miał ponownie złączyć łańcuch z morzem i ziemią. Ludzie będą wprawdzie dalej roić się spiesznie po ulicach i dudnić obcasami po posadzce kościelnej, nikt już nie zdoła atoli do tego właśnie łańcucha dodać ni jednego ogniwa.
Zapiski sięgały jeno w wieki średnie, kiedy to żył w Grenadzie pierwszy, znany protoplasta rodu, mający w herbie półksiężyc, na znak, że brał udział w krzyżowej wyprawie. Niespokojnego ducha, dotknięci popędem włóczęgowskim, potomkowie jego ruszyli w dalsze wędrówki. Niektórzy z nich próbowali spoczywać przez czas pewien w warownych zamkach Niemiec północnych, przy puharach wina, słuchając jak strażnicy otrębują ubiegające godziny. Ale niedługo bramy zostały strzaskane, oni zaś ubrani w pudrowane peruki i białe pończochy jedwabne, ruszyli jeszcze dalej ku północy. I tutaj jednak nie osiedli spokojnie, mając na półce księgę ustaw, a w komodzie metrykę, ale poszli dalej na tułaczkę. Pędzeni instynktem wolności osobistej i zamiłowaniem