Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tak, że zgoda następowała po pięciu, conajwyżej, minutach.
To były jego jedyne rozrywki.
Wieczorem przychodził doń Giuseppe i deklamował patrjotyczne wiersze. Zazwyczaj atoli sprowadzał służący rozmowę na gospodarcze sprawy. W kuchni zostało dwadzieścia pustych flaszek z czasów, kiedy Hans pijał jeszcze wino. Można je było sprzedać po dwadzieścia centesimi. Ponadto kuchnia posiadała trzy patelnie, stół, krzesło, materac, namiot przeciw moskitom i mnóstwo drobiazgów. Cóż się z tem stanie w razie wyjazdu Hansa?
— Weźmiesz sobie to wszystko, Giuseppe! — odpowiadał zawsze jednostajnie Hans.
Giuseppe nie dziękował nigdy i nie objawiał radości. Odpowiadał w ten sposób, że zaczynał mówić o małżeństwie. Posiadając tyle, twierdził, nie sposób szukać innej służby. Cóż zrobić z otrzymanemi w darze rzeczami? Najlepiej byłoby ożenić się poprostu, gdyby napotkać można odpowiednią, rozsądną kobietę. Gospodyni szynkarni wspominała mu kilka razy o przyjaciółce swej, w wieku lat trzydziestu siedmiu, która dużo w życiu sługiwała i może nie byłaby od tego, by wyjść zamąż. Czegóż potrzeba do założenia domu ponad łóżko, stół i kilku naczyń kuchennych? Potem mógłby wziąć kilka posług w różnych domach.
Giuseppe stał, oblany światłem wieczystej lampy, w szpiczastej, białej czapeczce, a na białej jego twarzy rysowały się tem czarniej krzaczaste wąsy. Ile razy zaczynał mówić o inwentarzu domowym, przestawał poruszać gwałtownie ramionami, a głos jego cichł i przygasał. Starał się zawsze znaleźć coś, coby mógł