Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie urzeczywistnią. I mimo wszystko, musimy im do chować wierności.
Regina przygotowała stół do posiłku. Zadowolona, że się jej tak łatwo udało nabić Wołkowa w butelkę, poruszała się lekko rozśpiewana. Dzwonek przy drzwiach zelektryzował ją i „zimną kokotę“ W chwilę potem zjawili się Krygier i Janek ale w towarzystwie trzeciej obcej osoby. Na jej widok „zimna kokota“ bla da, jak chusta, wbiegła do innego pokoju.
Któż to był?
Osobliwy typ przestępcy, który po raz pierwszy zawitał do tej meliny. W świecie przestępczym przezywano go „beczułką“. Przybył do Polski z Ameryki, z Chicago, zaledwie przed trzema dniami.
„Zimna kokota“ odrazu go poznała, chociaż upłynęło sporo lat od ostatniego ich spotkania. Nie mogła, widać, zapomnieć tortur, które jej zadawał.
Beczułka był za pan brat z jej ojcem j rzucił na nią „oko“, gdy ukończyła lat czternaście. Pięćdziesięcioletni Beczułka uwziął się, by, zimna kokota“ należała do niego.
Mały, okrągły, o grubym brzuszku, na którym zwisała gruba złota dewizka zegara, poruszał się żwawo, niby rtęć. Kilka blizn na łysej głowie mówiły za siebie, że niejedną miał w życiu awanturę. Obwisłe grube wargi uprzypadabniały go do murzyna. Małe ruchliwe oczy nie odpoczywały. Cyniczny wyraz nie schodził z jego twarzy, ozdobionej, czerwonym od pijaństwa, długim nosem. Beczułka był nawet dumny ze swego nosa i twierdził, że dzięki niemu cieszy się tak wielkim powodzeniem u kobiet...
Beczułka wodził policję rosyjską za nos. Był na tyle zuchwały i sprytny, że nigdy nie siedział w więzieniu. Nie było policjanta, któryby nie wiedział, że Beczułka jest złodziejem ale nie było też takiego, któryby nie brał od niego łapówkj. Beczułka to był artys-