Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ning i, schowawszy go do kieszeni, zbliżył się do drzwi, by zadać sakramentalne pytanie: „kto tam“.
Otwórz czym prędzej! — krzyknęła w sieni Regina.
— Uciekaj! Ale już!
— Powiedz, co się stało?
— Nie ma czasu na gadanie. Cały Urząd Śledczy jedzie do ciebie.
I jednym skokiem Regina była już na klatce schodowej.
W kilka minut potem niedaleko domu, w którym mieszkał Krygier, zajechało kilka aut policyjnych. Przed bramą domu zatrzymał się luksusowy wóz..
Pierwszy wysiadł z auta Wołkow. Za nim jego zastępca „Szczupak“. Stanowczym krokiem skierowali się do sieni, gdzie na parterze w ponurym korytarzu natknęli się na żebraka kalekę, który na ich powitanie wyciągnął rękę.
Wołkow krzyknął na żebraka:
— Precz stąd!
Żebrak okazał się posłusznym. Powoli, nie śpiesząc się, utykając na jednej nodze, wychodził z sieni.
„Szczupak“ nawet miał ochotę polecić agentom, by zrewidowali żebraka, obwieszonego torbami, ale Wołkow przynaglił go:
— Chodź pan, nie ma czasu, śpieszmy się!
Wołkow nawet w ciemnym korytarzu zdążył zamienić porozumiewawcze spojrzenia z żebrakiem...
Jednocześnie z rewizją w mieszkaniu Krygiera od bywały się obławy i rewizje w innych melinach.
Tylko, że... na kilka godzin przed tą generalną ofenzywą policji na meliny, świat przestępczy został o tym uprzedzony.
Głównym organizatorem nalotu na ludzi w nocy był