Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Widowisko“ się rozpoczęło.
Sympatia zebranych na sali była wyraźnie po jej stronie. Obrońca Anieli wyłaził ze skóry, by dowieść jej niewinności. Co do jej ojca wszyscy przewidywali zgóry, że zostanie uniewinniony. Nawet policjanci mieli litość dla starego złamanego ojca pięknej dziewczyny.
Przewodniczący widząc, że Aniela się nieco uspokoiła i że zaczyna się interesować procesem, postanowiła ponownie przesłuchać oskarżoną.
— Proszę mi powiedzieć, ale cała prawdę, czy oskarżony Klawy Janek nie opowiadał pani nigdy o swych przestępstwach?
— Nigdy — odparła Aniela cicho.
Przewodniczący zadowolony że Aniela odpowiada przerzucił kartkę z pytaniami, która jeden z sędziów mu podsunął i pytał dalej:
— Proszę mi powiedzieć a jak to się stało, że niewiasta wykształcona i inteligentna jak pani, zbliżyła się do zbrodniarza?
— Proszę mi wybaczyć Wysoki Sądzie, ale na to pytanie nie odpowiem.
— Jak długo się znacie?
— Niedawno.
— Mniej więcej?
Przeszło rok
— Czy ojciec pani wiedział o tym?
— Nie.
— A kiedy się pani dowiedziała prawdy o Klawym Janku?
— Gdy nas zaaresztowano. W hotelu.
— Wcześniej nie? — uśmiechnął się przewodniczący.
— Wiedziałam, ale nie tak dalece.
— Dlaczego nie zerwała pani z nim odrazu?
— Proszę zapytać o to moje serce — wybuchnęła Aniela płaczem.
Janek, który przez cały czas siedział obojętny, zer-