Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cej zostawić dla siebie. Wyrzucał jej w duchu, że nie interesowała się nim przez jego całe dziecięctwo, a teraz, gdy jest dojrzałym mężczyzną, ojcem dzieci, żąda od niego szczerych wyznań.
Nie mógł jej darować, że skazała go na los bękarta. Wołkow nigdy nie znał swego ojca. Świadomość, że nosi panieńskie nazwisko matki wyprowadziła go z równowagi i często spędzała sen z powiek. Matka była dlań przez cale życie zagadką. Gdyby nie wielki spadek, na który liczył, jako jedyny syn, wstydziłby się nawet przyznać do tego, że ona jest jego matką..
Umierająca matka wyczuła myśli syna i chciała się przed mim usprawiedliwić. Chciała mu wyjaśnić, wyznać wszystko... Niech wie, że matka jego nie była winna.. Chciała umrzeć z czystym sumieniem, wytłumaczyć się w oczach syna.
Nie podejrzewała go o popełnienie zbrodni. Nie przypuszczała na chwilę, że syn jej dźwiga na sumieniu ciężkie brodnie. Co do jednego tylko była pewna: że syn jej jest zakochany, nieszczęśliwie zakochany..
Chora kobieta wiedziała co to jest nieszczęśliwa miłość, szczególnie, gdy się ma żonę i dzieci. Dlatego postanowiła rozmówić się z nim, udzielić mu kilka praktycznych wskazówek. Nieszczęśliwa miłość jest źródłem jego choroby nerwowej — tłumaczyła sobie w duchu.
— Synku, jesteś zakochany? — zapytała naraz.
Wołkow odetchnął z ulgą.
— Tak mamo.
— W kim?
— W hrabini.
— Co?...
Chora kobieta nie mogła chwycić tchu. Syn podał jej wodę.
— Czegoś się tak przeraziła, mamo?
— I ona ciebie kocha?
— Nie.