Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

konfidentką. Nieszczęśliwa miłość do komisarza policji zaprowadziła mnie na tę drogę nieszczęsną. Daj mi możność naprawienia błędu życiowego. Będę ci wierną, jak psina Daruj mi tym razem życie.
Wybuchnęła płaczem. Łkała, Janek nie mógł opanować wzruszenia, które powoli brało w nim górę nad innymi uczuciami. Ale na myśl o tym, że gdzieś na dziedzińcu czekają spólnicy Ady, by ich żywcem pochwycić, Janek zmienił się radykalnie.
— Zrzuć z siebie wszystko!
— W ten sposób odpłacasz mi się za moja miłość? Przysięgam na Boga, że nigdy cię nie zdradzę. Daruj mi życie.
— Ale kto potrzebuje twego nędznego życia — odparł Janek z pogardą.
— Pozwól tylko siebie zrewidować.
Ada odetchnęła z ulga, usłyszawszy, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo W duchu jednak postanowiła przedłużyć te manipulacje. Liczyła, że jednak uda się jej doczekać chwili, kiedy umówieni ludzie z policji zjawią się i przystąpią do aresztowania. Nie zrezygnowała z okazji wypróbowania po raz ostatni swoich wdzięków.
— Oto masz mój rewolwer — rzekła cicho.
— Nosiłaś nawet przy sobie broń? — A oto masz moją oznakę konfidentki. Więcej nic nie posiadam. Proszę, możesz się przekonać...
Liczyła na to, że pod wpływem jej urody, Janek złagodnieje i nie zechce jej wyrządzić krzywdy. Ale Janek był zimny, jak głaz.
— Szkoda twoich zabiegów! — rzucił przez zęby, wściekły na nią. że jeszcze chwyta się ohydnej taktyki. Janek splunął w jej stronę. — Brzydzę się sobą, gdy pomyślę, że mogłem cię tulić i kochać...
Wtem Milczek uchylił drzwi i zawołał:
— Dlaczego to tak długo trwa?