Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakie dowody? Sama nie wiem, czemu nie mogę uwierzyć, że dziewczyna ta jest zbrodniarką. Może się omyliłam?..
— Co do czego?
— Ze dziewczyna, której pan mi przedstawił fotografię, jest tą samą, która zgłosiła się do mnie w sprawie kondycji.
— Pani się na pewno nie pomyliła, hrabino. Czy widzi pani to zdjęcie po środku?
— Tak.
— To jest ten, który panią okradł. On jest też jej kochankiem. Teraz wierzy już pani, że to jest ta sam a dziewczyna? Banda zamierzała oskubać panią po raz drugi. Za pierwszym razem przebudziła się pani i przeszkodziła im w pracy. Nie zadowolili się olbrzymia sumą, jaką wówczas zrabowali. Mają wielkie apetyty.. Chcieli się upewnić, czy pani nadal przechowuje kosztowności w domu i w tym celu postanowili wprowadzić do pani domu szpiega. Zawczasu dowiedzieliśmy się o tym i udaremniliśmy ich plany. Teraz rozumie pani, czcigodna hrabino?.. Wiedziałem o tym wszystkim.
Hrabina z wdzięcznością uścisnęła dłoń sędziego śledczego. Nie przyszło jej nawet na myśl że wszystko, co jej powiedział, jest tylko wytworem bujnej wyobraźni. Gdyż faktycznie nikt w policji nie wiedział o wizycie Anieli u hrabiny, a i plan ponownej kradzieży był także owocem jego fantazji.
Hrabina nabrała więcej zaufania do sędziego. Znikła obawa, że chce się dowiedzieć czegoś, co dotyczy własnej osoby. Poprawił się nastrój. Hrabina zaprosiła go nawet do siebie na obiad, czym sędzia śledczy poczuł się uszczęśliwiony.
Zadowolony z dokonanego niespodziewanie odkrycia, zapomniał, że, zapraszając hrabinę do siebie, miał co do niej poważne podejrzenie.