Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

le, gdy pokazywał jej zdjęcia, że ma ona coś wspólnego z ludźmi świata przestępczego. Chciał jej tylko za imponować swą mądrością, rycerskością, których to zalet, zresztą, nigdy nie posiadał.
— Pani nie zna tego człowieka? Sądziłem, że pani jednak widziała gdzieś tę twarz. Pani tyle lat spędziła zagranicą. To ptak międzynarodowy, który bywa wszędzie.
— I pan go zna?
— O to właśnie chodzi. Nie możemy natrafić na żaden ślad, któryby nam pomógł ustalić jego tożsamość. Intryguje nas ten tajemniczy Siergiej Dymitrow. Całą tę bandę aresztowaliśmy zagranicą, jest to ojciec z córką i zięciem. Ojciec jest dla nas zagadką. Miejscowa policja wydała o nim jaknajlepszą opinię. My, jednak, jesteśmy innego zdania.
— Dziewczynę tę widziałam już kiedyś.. Znam ją..
— Co? Pani ją zna?!
Sędzia śledczy zerwał się z miejsca. Hrabina, przerażona, cofnęła się w tył.
— Proszę.. niech pani powie, gdzie pani widziała tę dziewczynę?.. To jest niezwykle ważne dla przebiegu śledztwa.
— Dziewczyna ta była przed pewnym czasem w moim domu.
— U pani w domu? Kiedy w jakim celu?
— Zamieściłam ogłoszenie w gazecie, że poszukuję wychowawczyni dla mego dziecka.
— I ona zgłosiła się w charakterze kandydatki?
— Tak!
— I co było dalej? Na litość boską, proszę szczegółowo o tym opowiedzieć — zawołał sędzia śledczy. — Lewą ręką pokręcał nerwowo wąsa, a prawą pocierał czoło. — Zaczynam wszystko rozumieć — dodał zadowolony.