Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chu kotła z jedzeniem wzbierało jej na wymioty. Dwa dni pościła. Nie mogła dotknąć potraw więziennych. Zmieniła się do niepoznana. Drogo zapłaciła za miłość do Janka. Ale miłość ta nie zmalała. Kochała go teraz jeszcze goręcej, jeszcze silniej.
Nie mogła odżałować teraz, że nie postąpiła dość energicznie i siłą nie przepędziła Janka przed nadejściem ojca. Byłoby może do tego wszystkiego nie doszło.
Znajoma Staśka perswadowała Anieli:
— Janek nie zginie. Znam go dobrze. Och, to bestia. nie człowiek. Odzyska wcześniej ode mnie wolność, chociaż muszę jeszcze z posiedzieć z pół roku. Dla Janka nie ma takich murów więziennych, ani takich krat, które na zawsze mogłyby go odgrodzić od wolności. Będziecie jeszcze razem używali wolności. Zresztą od zatrzymania przez policję do wyroku skazującego dzieli nas długa droga. I dlatego wierzę, że Janek wykręci się.
Po chwili znajoma Staśka Lipy ciągnęła dalej:

— Wiem, że twój Janek niejedno przeskrobał i niejeden grzech ciąży mu na sumieniu. „Sprawiedliwość i kara“ znajdzie już dość powodów, by uwiesić mu na szyi wyrok na długie lata. Ale niejednokrotnie już to się zdarzało, że dowody skierowane przeciw oskarżonemu, stają się dlań deską ratunku. Sędziowie nie są jasnowidzami, by móc przejrzeć dusze przestępców. W sądzie wiele zależy od różnych „dodatków“ i okoliczności. Duże znaczenie mają zeznania świadków. Znam te sprawy z doświadczenia. Można być winnym przestępstwa i wyjść na wolność, a można być niewinnym i — powędrować za kraty więzienne. Taki jest los człowieka. Trzeba mieć też szczęście. No i dobrego adwokata. Główna rzecz to pieniądze. Nieraz się zdarzyło, że uczciwość odmierzana była wedle kieszeni oskar-