Strona:Ukraiński ruch kobiecy.pdf/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy w Polsce odbywa się zjazd międzynarodowy jakiejś organizacji kobiecej, pani Rudnicka nie aspiruje do zaszczycenia go swą obecnością. Natomiast raz po raz wybiera się na międzynarodowe zjazdy odbywające się poza granicami Polski, aby potem mieć pretekst do głośnych zażaleń, że władze polskie odmówiły jej paszportu, tak jakby do agend starostwa grodzkiego należało ułatwianie tak wrogim jednostkom uprawiania propagandy antypolskiej zagranicą.
Ostatnio w lutym odbywała się w Zurychu Międzynarodowa Konferencja Związku Pracy Społecznej Kobiet. Pani Rudnicka ściągnęła składki ze wszystkich filii i kółek Sojuzu i z zanadrzem przepełnionym antypolskimi „zajawami“ szykowała się do wyjazdu, bez porozumienia się z delegatkami polskimi, tylko jako samodzielna przedstawicielka Ukrainek.
Nie otrzymawszy na ten cel paszportu, wylała swą żółć na władze polskie w liście do Prezydium Zjazdu, podającym w jaskrawych barwach powody swego nieprzybycia. Czytelniczki zaś „Żinki“ i swe adherentki zapewnia już w drugim z kolei numerze tego czasopisma o niepospolitym jakoby wrażeniu, jakie wywarł jej list na plenum Zjazdu, daje im do zrozumienia, iż tylko z powodu obaw cenzury nie może wyjawić jak groźne dla Polek konsekwencje ściągnęły jej enuncjacje. Niedomówieniami wyolbrzymia „cikawi widhuki cijeji widmowy“ paszportu. W przekręceniu istotnego stanu rzeczy idzie tak daleko, iż informuje w swym piśmie, jakoby w związku „z cijeju sprawoju Miżnarodnia Egzekutywa Zinoczoho Sojuzu widkłykała konferenciju, jaka mała widbutysia w trawni u Warszawi“ („Żinka“, nr 6 z 15 III 1937), czym daje do poznania, iż na międzynarodowym forum doznało potępienia zarządzenie władz polskich.
Tymczasem żadnych ech list Rudnickiej nie wywołał, „widhuk“ nie doszedł nawet do wiadomości plenum Zjazdu. List