Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

konuje. Bohaterowie wyszli, szarlatani weszli. A jakiż wiek — od czasów końca świata rzymskiego, które także tworzyły dobę sceptycyzmu, udania i upadku powszechnego, — jakiż wiek, powtarzam, bardziej niż ośmnasty, obfitował w szarlatanów? Przypatrzcie się mu, i jego nadętości, i sentymentalnemu wychwalaniu swej cnoty i dobrotliwości: nędzna armia szarlatanów z Cagliostrem na czele! Nie istnieli niemal ludzie wolni od szarlatanizmu; ludzkość, przeciwnie, patrzyła na niego jako na pierwiastek i domieszkę, bez których prawda nie zdoła się obejść. Chatham, sam dzielny nasz Chatham, zjawia się do Izby cały obandażowany: „przywlókł się w wielkiem cierpieniu fizycznem“ i t. d.; tymczasem zapomina on, jak powiada Walpole, o tem, że ma udawać chorego, i w ogniu dyskusyi zrywa przepaskę z ręki, gestykuluje nią krasomówczo i potrząsa! Sam Chatham żyje wciąż życiem komedyanta, pół-bohatera, a pół-szarlatana. I rzeczywiście, świat przepełniają głupcy, których łatwo oszukać, a trzeba zdobyć sobie głosy świata! Jak wobec tego zostaną wypełnione obowiązki świata, jaka moc błędów, oznaczających bankructwo, oznaczających ból i nędzę dla niejednego, dla wielu, jaka moc błędów, powtarzam, stopniowo się nagromadzi we wszystkich działach spraw świata, nie potrzeba bawić się w wyliczania.
Zdaje mi się, że się dotyka palcem rdzeni chorób świata, kiedy nadaje się mu miano świata sceptycznego: świat to nieszczery, nieprawda ateistyczna świata! Z tego to; jak uważam, bierze swą istność, główną konieczność istnienia, cały ród plag społecznych, rewolucye francuzkie, chartyzmy i czy ja wiem co je-