Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może. Społeczeństwo zawsze musi przedstawiać, byle nie w sposób nie do zniesienia niedokładny, stopniowanie czci dla bohaterów, — hołdu, składanego z posłuszeństwem ludziom istotnie wielkim i mądrym. Powiedziałem: byle nie w sposób nie do zniesienia niedokładny! Wszyscy ci dostojnicy społeczni są jak banknoty, reprezentujące złoto; ale wielka zawsze ich ilość bywa, niestety! podrobioną. Można jeszcze istnieć z pewną, nawet ze znaczną ilością fałszowanych banknotów; ale jeśli wszystkie, lub większa część ich, są fałszowane — to nie! Wtedy nieuniknienie zbliża się rewolucya, krzyki: demokracya, wolność i równość — i sam wreszcie nie wiem jeszcze co. Skoro wszystkie banknoty są fałszywe i złota wcale nie można za nie otrzymać, lud zaczyna w rozpaczy wołać, że go niema i nigdy nie było! „Złoto“ jednak, cześć dla bohaterów, istnieje pomimo to, istnieje zawsze oraz wszędzie, i nie może zniknąć, dopóki sam człowiek istnieć nie przestanie.
Wiem doskonale, że wyznanie wiary naszych czasów zasadza się na tem, że cześć dla bohaterów, czyli to, co tak nazywam, odeszło w przeszłość i raz na zawsze istnieć przestało. Wiek nasz, dla przyczyn, które warto będzie kiedyś zbadać, przeczy, że tak powiem, istnieniu wielkich ludzi, przeczy pożytkowi ich istnienia. Wskażecie naszym krytykom jakiego wielkiego człowieka, takiego naprzykład Lutra, — wnet przystąpią oni do tego, co nazywają „wytłumaczeniem“ go; nie oddadzą mu czci, lecz wymierzą go, aby wykryć, że jest to pewien rodzaj małego człowieka! On był „tworem czasu,“ powiadają, czas go wezwał; epoka zrobiła wszystko, on zaś nic — czegobyśmy sami, my, mali