Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

człowiek nie może być noszony, ani ze względu na korzyść społeczności, ani tez ze względu na korzyść własną. Możliwie największe dobro można uczynić, wyciągając rękę pomocną w chwili właściwej, ale usiłowanie stałego noszenia kogokolwiek może mieć tylko smutny koniec. Filantropi, pracujący rzeczywiście ciężko, przepędzający cało życie na czynieniu dobra bliźnim, nie należą wogóle do klasy wrzących i rozumieją dokładnie niewłaściwość darów głupich i bez wyróżniania, oraz dzikich i surowych planów reformy społecznej.
Młody entuzyasta, który po raz pierwszy styka się ze strasznem cierpieniem i niszczącym upadkiem, tak wyraźnemi w niektórych częściach naszych wielkich miast, może na widok ich zblednąć i stracić głowę. Jeżeli ma skrzywienie w swojem ukształtowaniu moralnem, czy umysłowem, to nigdy już nie wróci do równowagi, ale jeżeli jest zdrowy i czysty, to wkrótce zda sobie sprawę, że skoro rzeczy stoją źle, to nie usprawiedliwia nikogo, aby je robił jeszcze gorszemi, i że jedyną wierną regułą dla każego człowieka jest pełnienie obowiązku w duchu zdrowego i czystego rozsądku. Żaden z nas nie może bardzo daleko posunąć świata, ale świat posuwa się naprzód tylko wtedy, kiedy każda jednostka wielkiej liczby spełnia swój obowiązek.



VI.
CHARAKTER I POWODZENIE.
(Artykuł w Outlook, z d. 31 marca 1900 r.).

Przed rokiem, czy przed dwoma laty rozmawiałem z pewnym znakomitym profesorem uniwer-