Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ność wykonania dobrego dzieła, lub ocenienia dobrej roboty. Konwencya konstytucyjna, której przewodniczył Washington i która zrobiła z nas naród, była właśnie dokładnym obrazem takiego „salcesonu” i była namiętnie potępiana w swoim czasie przez ludzi niezdolnych do niczego. Postępowanie Lincolna od początku do końca wojny domowej było też takim „salcesonem” i było z kolei piętnowane, jako takie. Lincoln lekceważył tych ludzi, którzy w miarę swojej słabości starali się. szkodzić wielkiej sprawie, o którą walczył, i nigdy ukłócia ich szpilek nie zdołały go odwrócić od prawdziwego wroga. Ludzie fanatycznie przeciwni niewolnictwu pragnęli pociągnąć do jakiegoś czynu nieostrożnego, skrajnego i przedwczesnego i piętnowali go, jako wchodzącego w kompromis z siłą złego, jako polityka praktycznego, jakim był istotnie, jeżeli pod tem mianem rozumieć należy zmysł praktyczny, mądrość i daleki rzut oka. Nie dał się wzruszyć ich stanowiskiem. Nie ustępował temu, co oni radzili, jeżeli to było niepraktyczne, tak samo, jak nie pozwalał sobie na uprzedzenia względem tego, co mogło być słusznem i praktycznem w ich żądaniach. Jego ideał był akurat tak wysoki, jak ich. Nie obniżał go. Nie tracił panowania nad sobą z powodu ich postępowania i nie przestawał walczyć o zniesienie niewolnictwa i o przywrócenie Unii, i podczas gdy ich postępowanie kazałoby przewidywać klęskę obu spraw, jego usiłowania zapewniały powodzenie obu. Tym sposobem z kolei my, ludzie dzisiejsi, powinniśmy starać się wstępować w ślady tych wielkich Amerykanów, którzy w przeszłości bronili ideału