Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tychmiastowej wstrzemięźliwości, najmniejszym wysiłkiem nie pomoże w zmniejszeniu złego, czyniącego zamęt, a ci, którzy trudzą się praktycznie w imię reformy politycznej, natrafiają zawsze na przeszkody ze strony pawiopróżnych zawodowych antypraktyków.
Nie chcę przez to powiedzieć, ażeby te małe grupki robiły wiele rzeczy wyraźnie karygodnych, boć wpływ ich bezpośredni jest bardzo nieznaczny, ale niewątpliwie mają pośrednie znaczenie dla złej sprawy. Skutek ich działalności jest dwojaki: robią nieszkodliwymi dla złego jednych ludzi w pewien specyalny sposób, a drugich w inny.
Niektórzy ludzie przyzwoici, udając się wskazaną przez nich drogą, usuwają się od czynnej pracy życia, społecznej, czy filantropijnej, czy politycznej i przez poparcie, które tym sposobem odbierają dobrej sprawie, wzmacniają siły złe. Inni ludzie przyzwoici są tak oburzeni podobnem postępowaniem, że usuwają się od wszelkiego wysiłku i wszelkiej walki w imię reformy, przypuszczając, że reformatorowie są hipokrytami, albo głupcami. Obydwa te zjawiska są doskonale znane każdemu politykowi czynnemu, który uczestniczył w walce i każdemu człowiekowi wogóle, który uczył się historyi w sposób rozumny. Mało rzeczy przynosi więcej szkody dobrej sprawie, niż przesada jej przyjaciół nominalnych.
Na szczęście, większość skrajnych nie posiada dość władzy, ażeby popełniać niebezpieczne nadużycia. Działalność ich bywa zazwyczaj równie bezpłodna, jak akcya dziwacznej grupy abolicyoni-