Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

staje przecież cała gromada ludzi, którzy istotnie usiłują osiągnąć lepsze, a którzy z powodu nieporozumienia, choć w dobrej wierze, pozwalają na to, aby lepsze było wrogiem dobrego. Postępowanie ich może być uzasadnione w rzadkich okolicznościach, a ponieważ mają słuszność w jednym wypadku na sto, więc bywają dziewięćdziesiąt dziewięć razy ślepi na szkodę, którą przynoszą. Ludzie ci powinni nadewszystko zrozumieć, że zdrowy rozwój normalnie nie może być następstwem rewolucyi. Rewolucya bywa czasami potrzebną, ale jeżeli rewolucye stają się przyzwyczajeniem, to kraj, który pustoszą, stacza się po równi pochyłej. Historya we wszystkich swych formach jest zgodną ze zdrowemi i rozumnemi wysiłkami.
Nigdy nie trzeba zgadzać się na kompromisy, które ciągną za sobą uwstecznienie. Ale nieustannie idąc naprzód, musimy zdawać sobie sprawę, że normalnie warunkiem prawdziwego postępu jest, ażeby nie był dość szybki do wywołania wzburzenia, a przez to i przestanku w ruchu postępowym. Zwłaszcza w tym kraju, gdzie właściwie nie mamy do zwalczenia jakiegoś zła konkretnego, ale raczej ogólne obniżenie ideałów, trzeba pamiętać, że dzierżyć wysoko sztandary, to nie znaczy wcale zatykać ich na niemożliwych wysokościach, które w końcu trzebaby porzucić. Nie może być kompromisu z wielkiemi zasadniczemi prawami moralności. Mąż publiczny, który pośrednio lub bezpośrednio gwałci siódme przykazanie, jest zupełnie tak samo winny, jak wydawca, czy mówca, który gwałci ósme, a bez znaczenia jest wzgląd, czy w jednym razie przyczyną