Strona:Teofil Lenartowicz - Nowa lirenka.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 141 —

A dzieci krzyczą: ho! będzie lato,
Bo już śpiewają ptaki przed chatą. —

Wisła, ta nasza rodzinna rzeka,
Za jednym Świętym długo też czeka.
Coraz to oryl dręczony głodem,
Nad brzeg wychodzi, stawa nad lodem:

Na wierzbach wiszą szronu kożuchy,
Do koła biało, świat pusty, głuchy,
Wszystko się człeku psuje, rozsycha,
A ty Wisełko głucha i cicha.
Héj! albo matko idźmy już w drogę!
A na to Wisła mówi: nie mogę!