Strona:Tatry. Przez Podtatrzanina.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O drzewa wieszcze, bo patrzą w niebiosy,
I z tamtąd zawsze odbierają wieści;
W cichej ich mowie są Boże odgłosy,
W niej sama błogość z nadzieją się mieści.

Lecz kiedy szumieć groźnie poczynają,
Sądy nastają na wszystko co harde;
A jak swe czoła ku ziemi schylają,
Rozsuć się mogą i opoki twarde. —

Mijały lata i wieki mijały,
A zamek w górę dumnie dźwigał głowę,
I obraz jego jaśniał okazały,
Przybrany w barwy coraz świeższe, nowe.

Z niemiłej wróżby urągał zuchwale,
Źe nieśmiertelny okazywał czynem;
Kiedy kraj cały bolał oniemiałe,
On zdobił czoło zwycięzkim wawrzynem.
. . . . . . . . . .