Strona:Tatry. Przez Podtatrzanina.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sosna choć padnie, na zawsze nie zginie,
Jej pniak przegniły ma życie w swem łonie;
Świerk chociaż uschnie na skalnym zagonie,
Znów się odrodzi w młodziuchnej smreczynie!

A zamek runął — rozsuł się do szczętu,
Zaledwo jakieś znaki pozostały —
Choć miał on mocne okopy i wały,
I mnóstwo liczył rycerskiego sprzętu.

Te nieme świadki — opoki te stare
I kilka cegieł — oto resztki pychy! —
Wielkie snać wielkie bywały tu grzechy
Od czasów Kingi, gdy tę widzę karę. —

Powiedz Dunajcu, co płyniesz tak zwinnie,
Choć cię wstrzymują rozkoszne Pieniny;
Kiedy tu śmierci były nawiedziny?
Czy upadł zamek grzesznie lub niewinnie? —