Strona:Tatry. Przez Podtatrzanina.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czyli zdziczałe hordy Tatarzyna,
Ścigając polską w te strony Królowę,
Z niebios zesłaną spruły szatę płowę,[1]
I odtąd zamek walić się poczyna?

Ależ tu święta chadzała niewiasta,
A gdzie raz święta postąpiła noga,
Ślad zetrzeć może tylko wola Boga,
Bo ziele śmierci na Świętem nie wzrasta.

Woda nie słucha i mruczy zuchwale,
I szybko płynie niby nieświadoma,
Czem zamek runął przed wieki kilkoma;
Lecz ją zdradzają hałaśliwe fale.

Z gniewu się pienią, to warczą ponuro,
To groźnie szumią, to w tonie zielone
Gdzieś przepadają, to znów jak szalone
Po wierzchu skaczą, i pienią się górą. —


  1. Roku pańskiego 1287 wpadli do Polski Tatarzy, a pustosząc kraj uprowadzili z sobą 21000 samych tylko niewiast i dziewic. Popłoch był nie­zmierny. Nawet odważny książę Leszek Czarny zmuszony się widział uciekać do Węgier. W tenczas opuściła Kunegunda klasztór Starosądecki razem ze swojemi towarzyszkami i schroniła się do zamku w Pieninach, wśród gór karpackich, gdzie szczęśliwie uszła poganów napaści. (Mała Encyklopedya polska, tom 1.)
    Jest podanie pomiędzy ludem w okolicy Krościenka, iż na prośbę świętej królowy spadła mgła wielka, i zamek przed oczyma Tatarów zasło-niła. Święte dziewice bez przestanku się modliły; w skutek ich modłów musieli bezbożne pogany z gór ustąpić, a gubiąc się po lasach wyginęli od głodu.
    Lud górski opowiada o Kunegundzie rozmaite dzieje i przypisuje jej modłom cuda rozliczne. Wnet pokaże ci skałę na którą wstąpiwszy, ślad stopy swej zostawiła; wnet poprowadzi do źródła, które na zawołanie Świętej bić poczęło; to znowu przywiedzie do ogromnego odłamu opoki, który diabeł niósł w swych szponach na rozwalenie kościoła, posłyszawszy atoli błagalny głos świętej Kunegundy, takowy upuścił — i kościół ocalał. Kiedy dojdziesz do szczątków zamku w Pieninach, wskaże ci pobożny góral miejsce, gdzie święta królowa modlić się była zwykła i uklęka sam na modlitwę prosząc Świętej o opiekę nad sobą, rodziną i Krościenkiem.
    Zapytaj go, od kiedy zamku niema i czem się to stało, że tylko zaledwo ślad z niego pozostał; to westchnąwszy wstrząśnie ramionami i powie: „Już od wieków zamku nie ma, bo go opuściła święta królowa, i w nim więcej już się nie modli.“ Nie pytaj dalej, bo on ci więcej nie powie, tylko, żałośnie się obejrzawszy, wskaże na zieloną wodę Dunajca i rzeknie: On chyba wie lepiej, jego pytajcie o czas i przyczynę zniszczenia zamku.