Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niema prawdy, nie wyrosła,
Krzywda wybujała...

Rozeszli się Hajdamacy,
100 

Gdzie dola pognała:
Kto do domu, kto w dąbrowę
Z nożami w cholewach
Kończyć Żydów. Tak i dzisiaj

Sława szepcze w śpiewach.
105 

A tymczasem Sicz prastarą
Zrujnowały wrogi;
Kto nad Kubań, kto za Dunaj;
I tylko porohy

Pozostały pośród stepu,
110 

Syczą, zawywają:
„Pochowano dziatki nasze
I nas rozrywają”.
Ryczą sobie, ryczeć będą,

Dola ich minęła
115 

I na wieki Ukraina,
Na wieki zasnęła.

Odtąd w bujnej Ukrainie
Żyto zielenieje;

Nigdzie jęków, dział nie słychać,
120 

Wicher tylko wieje,
Naginając wierzby w gaju
I burzan wśród pola.
Wszystko zmilkło — niechaj milczy:

Taka Boża wola!
125 

Czasem tylko gdzieś wieczorem
Ponad Dnieprem, w gaju,
Idą starzy Hajdamacy,
Idąc zaśpiewają:

„U naszego Hałajdy chata na pomoście,
130 

Graj, morze! dobrze, morze!
Dobrze będzie, Hałajdo!”