Przejdź do zawartości

Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przeszedłem ją, przemierzyłem,
Niech ją licho mierzy!
I niejedno powiedziałbym,

Ale kto uwierzy?
370 

„Ależ kłamie siaki-taki!
(Tak o mnie powiedzą)
I sam nie wie co, a baje,
I ludzie nie wiedzą”.

Prawda wasza, prawda, ludzie!
375 

Bo poco wam wiedzieć,
Co ze łzami tu przed wami
Chciałbym opowiedzieć?
Każdy ma dość własnej troski,

A szczęściem nie grzeszy,
380 

Lepiej dajcie mi krzesiwo,
Niech ognia wykrzeszę.
I tytoniu, aby w domu
Zmartwienia nie było

I aby się takie licho
385 

Nikomu nie śniło.
Niechajże mu! Ja tymczasem
Pomyślę, gdzie biedna
Katarzyna z małem dzieckiem

Błądzi sama jedna.
390 


Za Kijowem, hen, za Dnieprem,
Wzdłuż ciemnego gaju,
Tam czumacy drogą idą,
„Puhacza” śpiewają.

A naprzeciw nim niewiasta —
395 

Czy z odpustu idzie?
Czegóż taka zapłakana,
Że świata nie widzi?
Połatana na niej świtka

I torba na grzbiecie,
400