Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 70.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1951   —

nikiem Ravenowem. Szybko zbliżyła się do nich, ukłoniła sucho i rzekła:
— Panowie wybaczą, że im przeszkadzam. Muszę z panem pomówić, panie pułkowniku.
— Jestem do usług, łaskawa pani, — odpowiedział z nader grzecznym ukłonem, zamierzając z nią odejść.
— O proszę, — rzekła — możemy zostać. Ci panowie powinni słyszeć, co chce panu powiedzieć. Pan podporucznik Helmar wyzwał pana?
— Niestety, tak, — odpowiedział z zakłopotaniem pułkownik.
— I oświadczył pan, że uważa go za niezdolnego do dania satysfakcji?
— Łaskawa pani, — szepnął — muszę pani powiedzieć.....
— Dobrze! Złożono sąd honorowy, który wypowiedział się przeciw podporucznikwi. Oto jest protokuł. Pan podporucznik nosi uniform króla; w kwestiach honoru dorównywa panu. Oświadczam, że będę pana uważała za tchórza, jeśli odmówisz satysfakcji. Rozstrzygnięcie sądu honorowego nie świadczy bynajmniej, aby panowie sędziowie wiele sobie robili z honoru. To mówi panu kobieta, panie pułkowniku! Rozerwę tu, wobec świadków, protokuł i rzucę do nóg pana, jeśli nie załączę do osobistej prośby do króla. Bardzo mi przykro, że nie jestem mężczyzną, pułkowniku, i że nie mogę poprzeć słów swych szpadą, czy pistoletem.
Odeszła dumnie i zostawiła oficerów w nieda-