Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 68.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1914   —

— Dokument uległ konfiskacie.
Jenerał zbladł.
— Jesteśmy zgubieni, jeśli nas złapią, — rzekł.
— Mam na dole dorożkę! Jedziemy! W każdym razie zmienimy parę dorożek, dopóki nie znajdziemy się za rogatkami. Dalej zobaczymy. Czy uratował pan swoje pieniądze?
— Tak.
— Mój kufer musi zostać. Wszelako mam dosyć pieniędzy, aby przeboleć tę stratę. Naprzód!
Schował puligares, wziął kapelusz i palto, i opuścił mieszkanie. Dorożka ruszyła z miejsca. — —

DWA POJEDYNKI

Wieczorem tego dnia w kasynie oficerów gwardii było jasno i rojno. To spodziewane przybycie Helmera zgromadziło oficerów, którzy społem pragnęli zamanifestować mu swą niechęć.
Podporucznik Ravenow grał z Golzenem i Platenem partię karambola.
— Do licha z tą kulą! — krzyknął. — Przeklęty pech w grze!
— Zato szczęście w miłości — roześmiał się Platen. — Swoją drogą nie powinieneś dzisiaj grać z kapitanem Shawem. Jesteś rozstrzepany, on zaś gra po mistrzowsku. Oszczędzaj sakiewki.
— Shaw? zapytał półgłosem Golzen. — Ba, on już nie przyjdzie. Znajomość z tym panem wystawiła nas na pośmiewisko